24 czerwca - Narodzenie św. Jana Chrzciciela. Największy z proroków
Jan Chrzciciel, podobnie jak Maryja, wyznacza przejście od Starego do Nowego Testamentu. Przynależy jeszcze do Starego Testamentu, ale jednocześnie wyznacza i przygotowuje kierunek, którego fundament stanowi rzeczywistość Nowego Testamentu. Potrzebna była jego niezwykła misja wśród Izraelitów, którzy okazywali podatność na przyjęcie spełnienia się odwiecznych mesjańskich zapowiedzi. Przez swą działalność nad rzeką Jordan ożywił i wzmógł świadomość bliskiego przyjścia Mesjasza. W różnych kręgach i środowiskach ona istniała, albo przynajmniej się tliła, lecz potrzeba było proroka, który obwieści, że czas oczekiwania dobiega końca i bliskie jest nadzwyczajne działanie Boga.
Takim prorokiem był Jan, nazwany Chrzcicielem. Udzielając chrztu jako oczyszczającego obmycia wodą połączonego z pragnieniem szczerego nawrócenia, dawał poznać Izraelitom jako ludowi Bożego wybrania, że nie wystarcza samo obrzezanie dokonywane w ósmym dniu po narodzinach, a więc wtedy, kiedy niemowlę jest nieświadome, kim jest. W dorosłym życiu trzeba dokonać wyraźnego wyboru Boga i pełnić Jego wolę wyrażoną w przykazaniach. Ten ponowiony wybór Boga był dokonywany poprzez oczyszczenie w wodzie, które otrzymało nazwę chrztu.
Jan Chrzciciel poprzedził Jezusa nie tylko w nauczaniu o królestwie Bożym i jego ukierunkowaniu ku czasom ostatecznym, ale również w Jego losie. Po wieściach o męczeńskiej śmierci Jana Chrzciciela Jezus miał tym mocniejszą świadomość, że przejdzie przez mękę i śmierć.
Jezus nazwał Jana Chrzciciela największym z proroków
Jan Chrzciciel był jedynym prorokiem, który wprost i bez żadnych wątpliwości wskazał na Jezusa jako Mesjasza. Wszyscy przed nim zapowiadali Mesjasza i z ich zapowiedzi wyłaniał się obraz, który potrzebował spójności. Istniały więc rozmaite elementy wizerunku Mesjasza, jak fragmenty mozaiki, którą dopiero trzeba złożyć. Mesjasz w nauczaniu proroków Starego Testamentu pozostawał jednak postacią przyszłości, wyrastającą z uznania własnej niemocy i tęsknoty za zbawczym działaniem Boga. Natomiast w przypadku Jana Chrzciciela obserwujemy przejście od tęsknoty do oczekiwania. To już nie jest tęsknota za kimś, kto pojawi się w odległej przyszłości, lecz oczekiwanie na bliskie i niezawodne ukazanie się Mesjasza oraz radość ze spotkania Tego, na którego się czeka. Gdy w kontekście intensywnej działalności Jana Chrzciciela tłumy zadawały sobie pytanie, kim on jest, a więc, czy nie jest Mesjaszem, on odpowiedział: „Ja was chrzczę wodą, lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem” (Łk 3,16). Jan Chrzciciel jest największym z proroków, bo dane mu było Mesjasza zobaczyć i na Niego wskazywać, a także cierpieć, poprzedzając Mesjasza w Jego losie.
Łukasz Ewangelista pisze: „Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem”.
Tak, przygotowywał się do swojej misji bardzo długo, analogicznie jak do jej podjęcia przygotowywał się Jezus. Rozpoczynając publiczną działalność, Jezus miał trzydzieści lat, a rozpoczął ją od modlitwy i odejścia na czterdzieści dni na pustynię. Jan Chrzciciel przebywał na pustyni znacznie dłużej. Pustynia jest miejscem odosobnienia, samotności i ciszy, a siostrą ciszy jest skupienie. W skupieniu lepiej słychać mowę Boga, przez co tworzą się najlepsze warunki do rozmowy z Bogiem, czyli modlitw
Życie Jana Chrzciciela było ukierunkowane na jego misję. Począwszy od niezwykłej zapowiedzi narodzin, przez nadanie mu imienia, którego nikt w jego rodzie nie nosił.
Ewangelia według św. Łukasza poprzedza opowiadanie o narodzinach Jezusa rozbudowanym opowiadaniem o okolicznościach narodzin Jana Chrzciciela. Mówi, że do ich „spotkania” doszło już wtedy, kiedy obaj byli jeszcze w łonach swoich matek. Zarówno nawiedzenie Elżbiety przez Maryję, jak i postawa Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, świadczą, że wybory, które wynikają z wnętrza uporządkowanego przez ufną wiarę w Boga, zawsze wychodzą naprzeciw Bożej woli i spełniają to, czego Bóg oczekuje. Dokonujemy ich w pełnej wolności, ale stanowią ogniwa w łańcuchu Bożej obecności i działania, którego kształt i cel rozpoznajemy zazwyczaj dopiero z późniejszej perspektywy. Powołując człowieka, Bóg od samych początków przygotowuje go i uzdalnia do skutecznego wypełnienia misji, która zostanie mu powierzona. Prorok Jeremiasz usłyszał słowa Pana: „Zanim ukształtowałem się w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5).