Odwiedzimy Cmentarz – dlaczego to robimy?
Ruszymy na cmentarze. Zdecydowana większość odwiedzi groby swoich najbliższych zmarłych. Część z nas pozwoli sobie na wyjazd do Polski i odwiedzenie dalszej rodziny, a także miejsc pochówku bohaterów walk o wolność ojczyzny czy osób znanych. Niektórzy zapalą znicz na zapomnianym grobie. Odwiedziny cmentarzy są mocno zakorzenione w naszej tradycji i trudno sobie wyobrazić pejzaż listopadowy bez tego zwyczaju. Dlaczego to robimy?
Cmentarz jest miejscem spotkania. Idziemy na spotkanie z ludźmi, którzy odeszli, a których nosimy w pamięci. Dopiero na cmentarzu okazuje się, jak mocno wpisane jest w naszą naturę pragnienie nieskończoności. Nie potrafimy sobie wyobrazić, że nas nie ma. Tak samo nie potrafimy sobie wyobrazić, że ludzie, którzy są już nieobecni, nie istnieją. Tę nieobecność – zza grobu – traktujemy jako formę innej obecności, innego istnienia. Ktoś powiedział filozoficznie, że taka nieobecność jest wyższą formą obecności. Kiedy patrzymy na tablice nagrobne i zdjęcia twarzy spoglądających na nas ludzi, zaczynamy przeczuwać, że życie nie może skończyć się tylko na tym, co tu i teraz. Inaczej wszystko byłoby absurdalnie krótkie i ulotne. Niestety, są ludzie, których wizyta na cmentarzu utwierdza w takim przekonaniu. A spotkanie rodzinne z okazji Dnia Zadusznego należy do corocznego rytuału, za którym nic się nie kryje. Może tym razem warto spojrzeć na to inaczej?
Biblia i Kościół czynią życie głównym tematem swojego przepowiadania. Jeśli życie, to i śmierć. Z kart pism natchnionych przez Boga momentami przebija dojmujący realizm związany z ludzkim losem. „Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt, lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to trud i marność, bo szybko mijają, my zaś odlatujemy” – mówi psalmista w Psalmie 90. Trudno nie zgodzić się z tym zdaniem, którego treść jak refren wraca w innych księgach Pisma Świętego.
W tle przekazu biblijnego i nauczania Kościoła pozostaje przekonanie o tym, że życie jest czymś więcej niż narodzinami, rozwojem i śmiercią biologicznego organizmu. Człowiek według Biblii i Kościoła jest stworzony na „obraz i podobieństwo” Boga. Nosi więc w sobie zalążek nieśmiertelności i wieczności. Celem naszego życia nie jest śmierć, ale życie w pełni, na wzór Jezusa Chrystusa – królowanie z Nim w wieczności. Święty Paweł pisze o tym fascynującym przeznaczeniu człowieka w Pierwszym Liście do Koryntian: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują”.
Życie wieczne jest dla chrześcijanina wyjściem poza horyzont. Rozpoczyna się już tutaj, kiedy łączymy nasze życie z życiem Syna Bożego, kiedy przyjmujemy Komunię Świętą, ofiarujemy codzienność Bogu, zanurzamy się w modlitwie. Kościół pragnie życia wiecznego dla wszystkich ludzi. Także tych, których doczesne szczątki spoczywają na cmentarzach. Obecność przy grobie, zapalenie znicza, położenie wiązanki, refleksja nad przemijaniem – to dobre oznaki docenienia życia, to również dobry wstęp do prawdziwej modlitwy za zmarłych.
Cmentarz w tradycji katolickiej jest miejscem świętym, tak jak przestrzeń kościoła czy ludzkie ciało. Poświęcona ziemia cmentarna domaga się od nas właściwego zachowania. Tam, gdzie spoczywają ludzkie szczątki, ludzie opłakują bliskich, a pamięć o przeszłości uczy nas mądrości, nie przystoją zachowania właściwe dla parku czy innego miejsca rekreacji – warto o tym pamiętać.
Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego poza modlitwą dusze zmarłych można wesprzeć poprzez uczynki miłości, praktykę postu, ofiarowanie w ich intencji codziennego cierpienia, trudności czy choroby.